Jeśli w ich życiu wydarzy się coś
złego, mają trzy rozwiązania:
Mogą pozwolić, aby to coś ich ukształtowało,
mogą pozwolić, aby coś ich zniszczyło, mogą pozwolić, aby to coś dało im siłę,
do walki miedzy sobą.
Obudziły mnie krótkie pocałunki.
Uśmiechając się pod nosem, uniosłam ku górze moje zaspane powieki. Przede mną
był Jurgen, który uśmiechnięty od ucha do ucha bawił się moimi włosami.
- To było cudowne wiesz ? – oznajmił.
- Wiem, staruszku – i roześmiałam
się.
- Ej tylko nie staruszku – i dźgnął
mnie palcem w brzuch.
Bardzo tego nie lubił tego słowa,
denerwowało go to, a ja lubiłam się z nim droczyć.
- Która jest godzina ? - zapytałam.
- Dziesiąta.
- Jasna cholera ! - krzyknęłam
Zerwałam się z łóżka jak opętana. Nie
obchodziło mnie, że jestem naga, nie wstydziłam się tego, nie mam czego.
- Mówiłem Ci, że jesteś piękna ? -
mówił to, przejeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Musisz iść do szpitala, nie możesz
powiedzieć, że się źle czujesz ?
W sumie to nie był głupi pomysł.
Przecież mogłam skłamać, że się czymś zatrułam. Nie chciało mi się tam iść.
Musiałam tylko znaleźć swój telefon. Nałożyłam majtki i ubrałam koszulę Kloppa
i zapięłam dwa górne guziki.
- Gdzie mój telefon ? - zapytałam.
- Nie ładnie odpowiadać pytaniem na
pytanie.
- Oj, Jurgen idę zadzwonić, że
dzisiaj nie przyjdę.
Wyszłam z pokoju i kierowałam się w
stronę kuchni. W salonie na podłodze
leżała wczorajsza koszula mężczyzny, uśmiechnęłam się pod nosem na samą
myśl, na prawdę to było cudowne. Żyliśmy w układzie, pięknym układzie. Komórka
leżała na kuchennym blacie, wzięłam ją do ręki i wybrałam numer do ordynatora.
- Halo ?
- Czemu nie jesteś jeszcze w pracy ?
- usłyszałam zdenerwowany głos w słuchawce.
- Bardzo źle się czuję, wymiotuje,
nie mogę dzisiaj zjawić się w pracy - mówiąc to udawałam chorą.
- Co ja się mam z tobą, no dobrze
odpoczywaj. – i rozłączył się.
Więc sprawy zawodowe mam za sobą. Co
dalej ? O to jest pytanie. Jurgen pewnie ma za niedługo trening, ja też
powinnam się powoli zbierać do domu. Nie mogę tutaj zostać na długo. Nie może
się o nas nikt dowiedzieć, to część naszego układu. Układ. Co nas trzyma przy
sobie ? Jakieś uczucie ? Na pewno nie. Jaka mądra para jest ze sobą, tylko po to,
aby spać ze sobą ? Szukać jakiejś rozrywki w życiu, seks bez zobowiązań, jak
kto brzmi ? Jurgen rozwiódł się z żoną dwa lata temu, powiedział mi o tym. Nie
rozbijam małżeństw, nie jestem taka wredna. Ja też straciłam miłość swojego
życia, rozstaliśmy się, coś się między nami zepsuło i od tej pory już nie wiąże
się na poważnie, bawię się życiem. Niby nie jestem z Jurgenem, ale to bardzo
przystojny mężczyzna, troskliwy i czuły, może i łączy nas tylko łóżko, ale nie
pozwolił by stała mi się krzywda. Czuję się przy nim bezpieczna. Kleją się do
niego różne kobiety, ale jednak woli mnie, ja też wolę jego coś nas do siebie
ciągnie, przyzwyczailiśmy się do siebie. Ja jako już trzydziestoletnia
dziewczyna nie mam nawet chłopaka, teoretycznie mam, ale do łóżka. Rodzice są
na mnie wściekli, wiedzą o trenerze Borussi Dortmund, ale nie wiedzą o naszym
układzie. Ja przestałam walczyć o miłość. Czasami nawet i Ty musisz już
przestać walczyć. Nie z powodu dumy, lecz z szacunku dla samej siebie. Niech
teraz ktoś zawalczy o mnie. Przestaje być dla kogoś. Zaczynam być dla siebie.
Może on odszedł ode mnie, bo myślał, że żyjąc wolno znajdzie większe szczęście
? Nie obchodziło mnie już to, rozdział zamknięty, otworzyłam inny, ale czy
lepszy ?
***
Wstałem dość wcześnie, zobaczyłem, że
Lisa jeszcze śpi. Lubiłem na nią patrzeć kiedy spała, słodko wtedy wyglądała.
Zegar wskazywał za piętnaście dziesiąta. Dzisiaj trening ustaliłem na godzinę
14. Jutro chłopcy mają ważny mecz, dlatego chcę aby wieczór spędzili
odpoczywając. Przed nami dzisiaj ciężki i długi trening. Mają mecz ze Stuttgartem.
To nie jest łatwa drużyna, musimy być dobrze przygotowani. Wierze, że chłopcy
dadzą sobie radę. Zauważyłem, że Panna Bieler długo nie przychodzi. Uwielbiałam
ją, czułem do niej coś co nie da się opisać. To nie była miłość, miłości nie
ma, moja odeszła. Lise traktuję po prostu jak moją kochankę, moją i tylko moją.
Nie dam jej nikomu skrzywdzić. Wstałem z łóżka i w samych bokserkach zszedłem
na dół sprawdzić co się dzieje. Stała przy blacie kuchennym patrząc w okno.
Była taka seksowna. Objąłem ją i czułem jak jej ciało nabiera dreszczy.
Czekałem aż się odwróci, żeby tylko pocałować jej malinowe usta. Uwielbiałem
je. Nasze języki odgrywały szalony taniec.
- Zamyśliłam się.
- Jakoś często Ci się to zdarza
niunia.
- Co dziś jemy ? – szybko zmieniła
temat.
Już nie chciałem go drążyć, ale
martwiłem się o nią. Ostatnimi dniami chodzi jakaś zamyślona.
- A co byś chciała ?
- To co najbardziej lubię, czyli
tosty.
- Już się robi.
***
W tym czasie poszłam się odświeżyć, ubrałam się w wczorajsze ubrania. Zeszłam za dół, a tam przyjemny zapach tostów roznosił się po salonie i kuchni.
- Ale pachnie - oznajmiłam.
Podał mi na talerzu dwa duże tosty, a
w kubku dostałam kawę. Jurgen po prostu robił mistrzowskie tosty, uwielbiałam
je. Kiedy zajadałam się rozległ się po mieszkaniu dzwonek do drzwi. Spojrzałam
pytająco na mężczyznę.
- Nie wiem kto to może być, nie
spodziewam się nikogo – i wzruszył ramionami.
- To ja idę na górę.
Weszłam do sypialni i usiadłam
wygodnie na łóżku. Nie chciałam podsłuchiwać jego rozmowy, nawet nie wiem kto
przyszedł. Nie należałam to tego typu dziewczyn, aby na każdym kroku kogoś
kontrolować, w sumie to i tak kim jest dla mnie Jurgen, aby go sprawdzać ?
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na ścianie wisiały trzy duże złote medale, to
pewnie jego najważniejsze, podeszłam bliżej, na półce stał ogromny puchar z
2012 roku, mistrzostwo Borussi Dortmund. Nigdy jakoś nie zwracałam uywagi na wystrój jego sypialni. Odkąd się znamy nigdy nie byłam na żadnym meczu, ani na
jego treningach. Nie lubiłam piłki nożnej, to bezsensowne gonienie za piłką i
ten chaos na boisku. Nawet gdybym chciała iść na stadion to nie mogę,
przecież nikt o nas nie ma się dowiedzieć, tym bardziej dziennikarze. Kiedy byłam
małym dzieckiem zawsze marzyłam o dorosłości, a teraz marzę o tym, aby choć
przez jedną, krótką chwilę przenieść się w krainę mojego dzieciństwa. Kiedy
rodzimy się jako mało dzieci pragniemy szczęścia i zabaw. Gdy dorastamy
pragniemy życia jak z bajki. Lecz gdy nie jesteśmy już dziećmi chcemy w życiu
być szczęśliwym i mieć te dziecinne marzenia, wiedząc że kiedyś może się
spełnią. Też tak masz, kiedy poczujesz pewien zapach, usłyszysz pewną piosenkę,
zobaczysz pewną rzecz, przypomina Ci się jakiś moment w życiu i chcesz dalej to
czuć, widzieć i słyszeć ? Chyba jak każda dziewczyna, albo i nie tylko chciałam
uciec od rzeczywistości tam gdzie nikt nie będzie mnie oceniał, rozum dozna
świeżości, a serce napełni się spokojem, ale wiem że nie mogę. Doskonali faceci
nigdy nie istnieli, ale dla mnie teraz tym ‘doskonałym’ facetem jest Jurgen.
Dużo dla mnie znaczy, ale nie wiem jak to będzie dalej, po prostu nie wiem. Nie
myślę na razie o tym, staram się żyć chwilą i kompletnie nie myśleć o
przyszłości, bo i tak jest niezależna od nas.
***
Kiedy Lisa poszła na górę, ja szybko ubrałem dżinsy i koszulę ogarnąłem z lekka włosy i udałem się ku drzwiom. Otworzyłem je i w progu stał mój zastępca.
- Siema stary – przywitał się.
- No, siema co tam ? – powiedziałem
zaskoczony.
- Jest sprawa, nie zajmę Ci długo –
oznajmił.
Gestem kazałem mu wejść do środka.
- Muszę wziąć tydzień wolnego, jutro
na meczu dasz sobie radę sam ?
- Czemu, co się stało ?
- Moja żona trochę jest chora.
- No dobra, nie ma sprawy, przecież i
sam sobie poradzę.
- To nie przeszkadzam, dzisiaj na
treningu jeszcze będę.
Kiwnąłem twierdząco głową.
- Sam jesteś ? – i spojrzał na
damskie spodnie, które leżały na krześle.
Trochę się zmieszałem, nie
wiedziałem co odpowiedzieć.
- Tak, tak – odpowiedziałem szybko. –
zostało jeszcze parę rzeczy Marie.
- Okej, pa – i wyszedł.
Jeju, było tak blisko, a o wszystkim
by się dowiedział, muszę bardziej uważać. To nie jej wina, nikt się nie
spodziewał, że przyjdzie tu mój zastępca. Trochę to wszystko jakieś dziwne, no
ale skoro musi być przy żonie, doskonale go rozumiem. Udałem się na górę, przecież tam czekała na
mnie moja Lisa. Uchyliłem cicho drzwi, aby sprawdzić co robi. Stała przy moich
medalach i trofeach. Uśmiechnąłem się szeroko. Wpatrywała się w nie jak w
obrazek, byłem ciekawy co ją tak zainteresowało. Oparłem się o próg i patrzyłem
się na nią. Jej długie nogi, wyglądała cudownie, nawet w ubraniach. Szybko
zrozumiałem, że nic a w szczególności życie niesie ze sobą wiele przykrych
spraw, dlatego bawię się nim teraz. Korzystam z niego jak tylko się da, a że
jestem przystojnym mężczyzną, mogę sobie na to pozwolić. Wróciłem do
rzeczywistości, dziewczyna dalej stała zamyślona.
- Obserwuję cię od paru minut, ciągle
patrzysz się w jedno i to samo miejsce, co ty taka zamyślona ? – zapytałem
wchodząc pewnym krokiem do pomieszczenia.
Podszedłem do niej i obróciłem ją,
trzymałem moje dłonie na jej ramieniu i spojrzałem jej w oczy.
- Za dużo myślę – i nieśmiało się
uśmiechnęła.
- Jakoś często ci się to zdarza, co
nie ? Stało się coś ?
- Nie coś ty – od razy zaprzeczyła –
po prostu jakoś tak – wzruszyła ramionami.
- Dobra, no chodź tu.
Zamknąłem ją w szczelnym uścisku.
Czułem, że tego potrzebowała. Mimo, że nie byliśmy idealną parą, nie było u nas
miłości, to Lisa potrzebuje czułości, wsparcia i troski i ja to rozumiałem.
Chciałem jej to dać, aby poczuła, że zawsze gdy coś się stanie, może do mnie
przyjść. Żeby zobaczyła, że na tym
świecie są zachowane uczucia i mimo naszego układu, to będę przy niej jako jej
mężczyzna.
-
Muszę wracać do domu – oznajmiła uwalniając się z uścisku.
- Już ? – zapytałem, zaskoczony.
- Masz trening za niedługo, ja muszę
przygotować się na jutrzejszy dyżur, odespać – wymieniała.
- To poczekaj, podrzucę Cię do domu
jak będę jechał na stadion.
- Nie, pojadę sama – powiedziała
stanowczo.
- Jak uważasz.
Zeszła na dół, a ja po chwili
zrobiłem to samo. Obserwowałem dokładnie jej każdy ruch.
- Co tak mi się przyglądasz ? –
zapytała.
- Zostało mi mało czasu na
podziwianie cię, zaraz wychodzisz – oznajmiłem z szerokim uśmiechem.
Ta podeszła do mnie i pocałowała
namiętnie.
- Ooo, za co ?
- Po prostu – i puściła oczko.
Pożegnałem się z nią i zostałem już
sam w pustym domu.
***
Kiedy już wyszłam odetchnęłam świeżym powietrzem. Lato, to moja ulubiona pora roku. Chciałam się przejść i po prostu przemyśleć parę spraw. Jutro bardzo ciężki dzień – dyżur. Nienawidziłam ich, nawet w nocy byli pacjenci. Musiałam wszystko opatrywać i nastawiać. Jeśli tego było by mało, czekała mnie papierkowa robota, której jeszcze bardziej nienawidziłam. Gest Jurgena wywołał u mnie coś w rodzaju uspokojenia, że wszystko będzie dobrze, ale czy tak jest ? No właśnie bardzo dobre pytanie, na które niestety nie znam odpowiedzi. Nigdy nie dzielę się szczęściem, nie mówię skąd je mam i co sprawiło, że się uśmiecham. Ludzie to jebani egoiści i będą chcieli to odebrać. Nigdy nie była taka sama jak inne dziewczyny. Nie byłam typową dziewczyną, pisk opon nie robił na mnie wrażenia, w przeciwieństwie do cichego odgłosu buziaka w szyję. Zamiast wypchanego po brzegi portfela, wolałam widzieć szczery uśmiech. Nie łatwo było zdobyć moje zaufanie bijąc się z jakiś kolesiem w klubie, bukiet czerwonych róż bardziej mnie przekonywał. Błyskotki na szyi i nadgarstku nie potrafiły tak zaczarować jak spojrzenie pełne blasku. Nie przekleństwa czyniły bycie mężczyzną, a w sposób w jaki ktoś potrafił mnie kiedyś objąć, gdy się bałam. Nie cieszyło mnie, kiedy mówił kumplowi, że jest gdzieś ze mną, prawdziwą radość sprawiał, gdy mijając go nie wypuścił mojej dłoni z uścisku. Nie trzeba było mnie zabierać na kolacje przy świecach w zupełności wystarczył zjedzony szybko hamburger. Nie za drogie prezenty, a za jego ‘kocham cię’ potrafiłam oddać mu cały świat. Kiedyś byłam taka, teraz jest zupełnie odwrotnie. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, jedno było pewnie - nigdy nie będę taka jak kiedyś.
***
Zbierałem się właśnie na trening. Dzisiaj ciężka praca czeka mnie i moich podopiecznych, a jutro ? O jutrze nie myślę. Ubrałem się, wypiłem jeszcze resztki kawy z rana i wsiadłem w swój sportowy samochód. O tej porze korki są nieuniknione, także na stadion dotarłem w lekkim opóźnieniu.
- Witam was chłopaki – przywitałem
się.
- Dzień dobry – odpowiedzieli.
- Widzę, że już przebrani, grzecznie
czekacie na mnie, także w nagrodę dzisiaj 6 kółeczek i to migiem.
Jęknęli głośno i zabrali się do
pracy. Ja w tym czasie ustawiałem pachołki i przyniosłem piłki.
Każdy przybiegł w okamgnieniu.
Ustawili się równo w rządku.
- Jutro mamy bardzo ważny mecz,
wiecie o tym ? Mamy to wygrać w przeciwnym wypadku, będzie z wami źle, także
wiecie co macie robić ?
- Tak – krzyknęli.
Trening zakończony został szybko. Już
o 16 wszyscy rozchodzili się ze stadionu.
Ja jeszcze musiałem zostać w biurze, aby dopilnować wszystkich
formalności na jutrzejszy dzień. Usłyszałem nagle pukanie do drzwi.
- Cześć, przeszkadzam ? – zapytał się
mnie mój zastępca.
- Nie co tam ? – zapytałem wciąż
pisząc w papierach.
- Mam pytanie Jurgen.
Brzmiało to tak poważnie jak nigdy w
życiu. Leon był moim przyjacielem, zastępował mnie na meczach jak mnie nie
było.
- Jesteśmy kumplami i musisz mi coś
powiedzieć – oznajmił siadając.
Odłożyłem na chwilę długopis i
spojrzałem na niego.
- To nie były spodnie Marie prawda ? –
zapytał poważnie.
Znał mnie na wylot. Wiedziałem, że
przed nim tego nie ukryje, ale szło mi całkiem dobrze, w końcu pół roku. Może
jeszcze jakoś go oszukam.
- To były spodnie Marie, skąd takie
pytanie w ogóle ? – zapytałem podenerwowany.
- Jurgen, wiesz że nie mieszam się w
Twoje sprawy prywatne, ale mi możesz powiedzieć.
- Mówię jak było.
Westchnął głęboko i popatrzył się na
mnie w celu dalszych wyjaśnień ode mnie, ale ja byłem uparty.
- Dobrze, nie musisz mi mówić, ale źle
robisz – mówiąc to po chwili wyszedł.
Byłem w tej chwili wściekły na
Bieler. Miała uważać przecież, wiem, że wcześniej mówiłem co innego, ze to nie
jej wina, ale jednak Leon znał mnie na tyle dobrze, że wiedział kiedy kłamię. I
co ja mama teraz zrobić ? Wiem, ze nikomu tego nie powie, cokolwiek by
podejrzewał, ale Lisa musi być ostrożna. Postanowiłem to z nią wyjaśnić.
***
W domu byłam po piętnastej, od razu rzuciłam się na łóżko i poszłam spać. Obudził mnie dzwonek do drzwi, spojrzałam na zegarek – 17:23 kto to może być ? Spojrzałam do lustra, poprawiłam włosy i poszłam w stronę drzwi. Stał w nich Klopp.
- Co ty, tu robisz ? – zapytałam zaskoczona.
- Musimy pogadać. – powiedział podenerwowany
wchodząc do mieszkania nie zważając czy go zaproszę, czy nie.
Mężczyzna oparł się o ścianę i wzrok
wlepił na mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wpadł do mieszkania niczym burza
i jeszcze mam się domyślać o co mu chodzi.
- Powiesz co się stało ? – zapytałam.
- Wiesz kto to Leon, prawda ? Mój
zastępca, to on był rano u nas. Zostawiłaś swoje spodnie w salonie, zauważył je
widział, że kłamię mówiąc, że to Marie – podniósł głos.
Łączyłam wątki, każde zdanie
układałam w swojej głowie.
- No i co z tego ? Dalej nie rozumiem.
- Boże, dziewczyno ! On się
wszystkiego domyśla ! – krzyknął.
Byłam zaskoczona, Jurgen nigdy na
mnie nie podnosił głosu.
- Czemu się drzesz na mnie, co?! Nie
moja wina, że po mnie wczoraj zadzwoniłeś i chciałeś pójść do łóżka ! Następnym
razem poskładam je do Twojej szafy, a później pójdziemy się bzykać !
Zdenerwowałam się, bo obwiniał mnie
za coś, czego w ogóle nie byłam świadoma.
-
Lisa to nie są żarty … Leona znam i nikomu nie powie, ale jeśli byłby to
ktoś inny miałbym przejebane.
- Słuchaj Jurgen, myślisz tylko i
wyłącznie o sobie, w dupie masz mnie ! Potrzebna ci byłam wczoraj tylko, nie ?
Nic nie powiedział, on doskonale
wiedział, że nie było sensu dalej się kłócić. Nim spostrzegłam jego już nie było.
Chciało mi się płakać, tylko czemu ?
On nie był moją miłością, układ się skończył ? Nie skończył się, bo oboje
potrzebujemy, hm … siebie ? Jurgen, zachował się nie fair, ale on jeszcze
przyjdzie, na pewno. Czy ja jestem aby, z właściwą osobą ?
Witam was moje drogie :) Mamy kolejne kłamstwo ♥ obiecuję, że w następnym rozdziale coś powoli zacznie się zmieniać w życiu Lisy, bo kogoś pozna, ale cii :D
Dziękuję wam za wyświetlenia i za komentarze - jesteście wielkie :)
Nie mam weny na bloga o skokach, ale wiem, że to przejdzie także cierpliwości ;)
Pozdrawiam i do usłyszenia ;*
Jestem pierwsza? Jej!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Coś mi się wydaję, że ten ich układ za długo nie przetrwa. No bo bez przesady! Jakim prawem ten cały Jurgen może oskarżać Lise o to, że ktoś zaczął coś kojarzyć. Równie dobrze to on mógł pamiętać o tym, żeby to sprzatnąć.
Czy tą tajemniczą osobą, która ma się pojawić, będzie Erik?
Czekam na kolejny i dużo weny życzę oraz przepraszam za kiepski komentarz. Postaram się poprawić przy kolejnym rozdziale. :)
Buziaki. ;*
Świetny rozdział! Czasami stawiasz przecinki w złe miejsca, ale poza tym jest super :)
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy byli świadkami końca układu Lisy i Jurgena? Bo wszystko powoli zmierza ku nieuchronnemu końcowi... Ale to było pewne, tak jak wspominałam pod poprzednim rozdziałem, taki "związek" nie ma przyszłości. No nie i koniec! A może i dobrze? Może ten tajemniczy "ktoś" otworzy nie tylko oczy Lisy, ale i serce...? Kto wie? :)
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Hej:) Jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy. Zaintrygowałaś mnie tym, że Lisa wkrótce kogoś pozna. Co w tym wypadku z Jurgenem, no i z układem? Może to jakoś pomoże im się zdecydować, co właściwie czują? Bo najpierw było słodko, a potem on na nią nakrzyczał za byle spodnie?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością :)
Dużo weny
Verity
fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com
Hejo :D
OdpowiedzUsuńWow. Czyli Jurgen- Lisa to już koniec tak? Dobrze zrozumiałam? ech... No, ale w sumie to było przesądzone już z góry, nie ma co się rozdrabniać, prawdę mówiąc...
Tylko Lisa ma kogoś nowego poznać, tak? To zastanawiające. ;)
Czekam na więcej!
Przepraszam, że dopiero teraz :/
OdpowiedzUsuńMiałam być wczoraj przed meczem, jednak mi się nie udało :(
Kloppo panie.. Wina nie leży tylko po jej stronie ...
Cudo :)
Czekam na kolejny
Buziaki :*