A więc jak to jest ? Czy układy są dobre, nawet te byle jakie ? Czy ja dobrze postąpiłam naskakując tak na niego, a on czy dobrze postąpił oskarżając mnie ? Jak tak naprawdę między nami jest ? Będziemy udawać, że nic się nie stało, czy skakać sobie do gardeł ? Ja doskonale wiedziałam, że on przyjdzie, układ się nie skończył, ja tego nie chciałam, a tym bardziej Jurgen, prawda ? Noc była dla mnie koszmarem, nie zmrużyłam oka, płakałam całą noc, tylko pytanie po co ? Jeśli ten mężczyzna był dla mnie tylko i wyłącznie kochankiem, to czemu ja płaczę ? Może dlatego, że przyzwyczaiłam się do niego, dawał mi te cholerne bezpieczeństwo i troskę ? To chyba najlepsza odpowiedź. Zwlekłam się z łóżka, zegar wskazywał godzinę 13:25. Dzisiaj mam dyżur, nienawidzę go. Do 19 jeszcze sporo czasu, więc zdążę zakryć ogromne sińce pod oczami. Sięgnęłam po mój telefon z nadzieją, że może jakaś wiadomość od Kloppa czekała na mnie, ale nie było nic, kompletnie nic. Westchnęłam głęboko i poszłam zrobić sobie kawę, bo na śniadanie nie miałam raczej ochoty. Właśnie nastawiłam wodę, postawiłam kawę na blacie kuchennym i sięgnęłam po swój ulubiony kubek, niestety upuściłam go nie dając mu szansy na jakiekolwiek przetrwanie.
- Jasna cholera - krzyknęłam.
Byłam wściekła, rozbita i w dodatku dzisiaj nie miałam w ogóle nastroju. Posprzątałam szybko rozbite szkoło, nie wypiłam już kawy, odechciało mi się. Wygląda na to, ze chyba cierpiąc widzimy to, co było dla nas ważne, ale do cholery ! Boję się po prostu, że zostanę sama, że nie znajdę drugiego takiego mężczyzny. Boję się samotności, odrzucenia. Tęsknie za tym uczuciem jakie było kiedyś, ale nie z Jurgenem, ale z facetem mojego życia, który zostawił mnie dla innej, mówiąc zwykłe ' sorry ' przez telefon. Moje oczy tak dawno nie widziały jego, moje usta już tak dawno smakowały tych ust, mój nos tak dawno podziwiał zapach jego perfum, moje ciało tęskni za dotykiem, jego dłoni, za jego głosem, i za jego ' kocham cię na zawsze '. Nie wierzę już w cuda. U mnie czas miłości się skończył, nie przełamię się, już nigdy nie pokocham nikogo tak na serio, tak jak kochałam kiedyś, zwykłe przelotne romanse to jedyne co może się udać i jakoś w pewnym stopniu owocować. Coraz częściej przekonuję się, że nie warto przywiązywać się do miejsc, rzeczy i ludzi. Miejsca się zmieniają, rzeczy psują, a ludzie ? Luzie odchodzą, porzucają jak najgorszego śmiecia.
Mój monolog wewnętrzny przerwał dźwięk wibrującego telefonu, który oznajmił, że przyszła wiadomość. Z nadzieją, że to Jurgen zerwałam się na równe nogi z kanapy i podbiegłam do blatu. Niestety to tylko wiadomość od sieci komórkowej. Odruchowo spojrzałam na godzinę 17:37 jeszcze trochę czasu mam, ale postanowiłam wziąć długą, gorącą kąpiel, aby chodź na chwilę zapomnieć o przytłaczających mnie wydarzeniach.
***
Kiedy wczoraj wyszedłem od Lisy to poczułem ogromne wyrzuty sumienia, że tak na nią naskoczyłem i obwiniłem. Głupio się bardzo czuję, ale moja męska duma nie pozwoliła mi wrócić i przeprosić ją. Kiedy tylko dojechałem do domu położyłem się spać, ponieważ jutro mam bardzo ważny mecz.
Obudziłem się po jedenastej, zrobiłem sobie poranną kawę i siedziałem przy blacie kuchennym przeglądając różne portale społecznościowe. Brakowało mi panny Bieler, najchętniej bym do niej pojechał i ją przeprosił, ale nie mam czasu, zaraz będę musiał się zbierać na jeszcze jeden trening przed meczem i ustalić pewny już skład. O 13 byłem już na stadionie, każdy z chłopców był skoncentrowany na grze, oczywiście nie obyło się bez drobnych żartów. Mi nie było dzisiaj do śmiechu, bo w mojej głowie wciąż była smutna Lisa.
- A trener co dzisiaj taki smutny ? - zapytał się mnie Hummels.
- A co cię to interesuje, dać ci jeszcze parę kółek jak ci się nudzi ?
- Okej okej, nie było pytania - i podniósł ręce w geście poddania się.
Resztę treningu chłopaki już skupieni byli tylko na grze i statystykach.Uzgodniłem wszystko z nimi i kazałem wrócić i zregenerować się przed meczem, ja sam udałem się do domu.
***
Siedziałam w tej wannie z dobrą godzinę i z siedemnastej zrobiła się osiemnasta. Nie chętnie wyszłam już z letniej wody i owinęłam się ręcznikiem. Udałam się do mojej garderoby i po nie długim wyborze postawiłam na dżinsowe rurki i zwykłą czarną bluzkę z koronkowymi, krótkimi rękawami. Zabrałam się za makijaż, już takich dużych worów pod oczami nie miałam, ale wymagały pomocy niezawodnego korektora. Po 30 minutach była gotowa. Przejrzałam się w lustrze - nie jest źle. Chciałam jeszcze wypić herbatę, także włączyłam telewizor i akurat pojawił się zaczynający się mecz Borussi Dortmund. Wzrokiem od razu szukałam trenera drużyny i znalazłam. Jak zwykle elegancki z dość nie ułożoną fryzurą, jego okularami na nosie, które dodawały mu naprawdę seksapilu, elegancki strój, krawat - uwielbiałam go w takim stroju. Uśmiechnęłam się lekko do telewizora i oczywiście na zegar, który już poganiał mnie, abym pojechała do szpitala. Wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi do mieszkania. Wsiadła do swojego auta i udałam się pod szpital. Ludzi nawet i o tej porze jest dużo. Już pewniejszym krokiem i udawaną miną - silnej i niezależnej kobiety udałam się do środka budynku. Przy ludziach udaję, że jestem silna i nie rusza mnie to jak ktoś mnie zostawi, a tak serio to mam ochotę się popłakać, ewentualnie coś rozwalić. Kierowałam się w stronę pokoju gdzie mam swój fartuch i wszystkie niezbędne rzeczy. Byłam przed czasem, także nie było źle.
- Lisa, jak zdrowie ? - zapytał się mnie ordynator.
- Co ? - zapytałam, dopiero po chwili przypomniałam sobie o wczorajszym symulowaniu - aaa tak, tak już lepiej - i wysiliłam się na uśmiech.
- To dobrze - mówiąc to patrzył się na mnie dziwnie.
- Mogę już iść się przebrać, zaraz zaczynam dyżur ? - zapytałam.
- Tak, jasne.
***
Spakowałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z domu, wsiadając do mojego auta. Pełna koncentracja i pewność siebie, to dzisiaj miało być najważniejsze, a ja ? Ciągle myślałem o Bieler, jej zaszklonych oczach i byłem wściekły, że tak ją zostawiłem. Nie chciałem żeby to tak wyszło, ale stało się. Nie pozwolę jej odejść, ona jest moja, ona daje mi tą siłę i poczucie, że jestem dla kogoś ważny. Czasem po prostu nienawidzę siebie za to, że tak szybko robię sobie jakąś nadzieję. Później podwójnie boli, podwójnie cierpię. Głównie przez swoją głupotę, która pozwala mi robić nadzieję. W końcu każdy się kiedyś poddaje. Patrzy obojętnym wzrokiem na to, co go otacza. Mam teraz w głowie nadmiar myśli, których nie potrafię uporządkować w żaden sposób. Czy moje życie właśnie ma tak wyglądać, czy aby na pewno dobrze postąpiłem. Myślę, że tak. Nie żałuję poznania Lisy, nie żałuję każdej spędzonej chwili razem z nią, uwielbiam ją, chcę ją mieć, tutaj, zaraz, ale wiem, że to niestety nie możliwe. Dojechałem na miejsce, oczywiście już można było zaobserwować duży ruch na mieście, korki i kibiców z każdej strony z żółto-czarnymi barwami. Udałem się do pokoju trenera, przedstawiłem wszystko prezesowi i poszedłem do swoich.
- To co chłopaki, wygramy ?! - zapytałem i wymuszonym uśmiechem.
- Tak jest ! - dopowiedzieli chórem.
Pierwsza połowa nie była jakoś powalająca, gubiliśmy się na ataku, byłem wściekły, a tak dobrze im szło na treningach, chyba, że to ja coś przeoczyłem.
- Chłopaki tempo, tempo ! - krzyknąłem.
Akcja, prowadzona piłka przez Piszczka, dośrodkowanie i już pełny nadziei, że będzie gol myliłem się, Reus przestrzelił. Złapałem się za głowię, przysięgam uduszę go po meczu. 55 minuta meczu, zawodnicy obu drużyn są już zmęczeni, piękna prowadzona piłka przez Lewandowskiego, podanie do Reusa i tak ! Bramka ! Cały stadion oszalał, kibice skakali z radości, my też cieszyliśmy się jak głupi..
- No, chłopaki brawo - krzyknąłem.
Zaczynają przeciwnicy, Maxim przy piłce , biegnie w stronę bramki, Erik ratuje sytuacje i faul. Durm leży na murawie, trzyma się za kolano i zwija się z bólu. Nasz sztab już biegł do niego, a ja byłem wściekły, tak dobrze się zapowiadało. Widziałem jak nie może wstać, wzięli go na nosze i położyli po za boiskiem. Wykonałem zmianę i podszedłem do sztabu.
- Co z nim jest ? - zapytałem.
- Uszkodzenie więzadeł krzyżowych, musi być przewieziony do szpitala.
Usłyszałem jak sędzia zakańcza mecz, trzy gwizdki i stadion oszalał, wygraliśmy to, ale mi nie było do śmiechu. Liczyłem na Erika, jest on świetnym piłkarzem.
- Uduszę go - powiedziałem, gdy zobaczyłem zawodnika, który sfaulował Durma.
- Trenerze, spokojnie - uspokajał mnie Weidenfeller.
Młody piłkarz właśnie był w drodze do szpitala, a ja postanowiłem pojechać za karetką, martwię się o młodego, jest nam w drużynie potrzebny.
***
Godzina 20, byłam bardzo zaskoczona, bo jak na piątek był bardzo mały ruch. Popijałam właśnie kawę i uzupełniałam wyniki pacjentów, gdy nagle poinformowano mnie, że przywieziono młodego piłkarza z kontuzją. Przewróciłam oczami, na prawdę ta gra jest, aż tak brutalna ? Gonienie za piłką przez prawie godzinę i co oni z tego mają, same problemy. Wstałam od biurka i szłam za pielęgniarką, która prowadziła mnie do sali segregacji. Otworzyłam drzwi i co ? To zawodnik Borussi Dortmund, ubrany był w żółto-czarny strój także nie mogłam się mylić. Odwróciłam się napięcie kiedy tylko spojrzał mi w oczy. Czułam, że zaraz będę miała spotkanie z jego trenerem, a moim kochankiem. Z udawanym uśmiechem na twarzy, odwróciłam się nakładając rękawiczki.
- Jesteś aniołem - odpowiedział.
Wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania. Czy ja się przesłyszałam ?
- Co pana boli ? - ponownie zadałam pytanie.
- Jesteś cudowna - oznajmił.
Rozejrzałam się dookoła, uśmiechnęłam się do pielęgniarki, która pewnie nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
- Zróbmy może tomograf głowy, kiedy upadł pewnie uderzył się w głowę.
Zaczęłam padać jego kolano, ciągle wpatrywał się we mnie, co nie ukrywam krępowało mnie.
- Może się tak pan na mnie nie patrzeć ?
- Jesteś przepiękna, na prawdę ...
Do sali właśnie w tym momencie wszedł neurolog.
- Wzywałaś mnie ? - zapytał.
- Tak, słuchaj mamy tu ciekawy przypadek. Pacjent z tego co wynika ma uszkodzone więzadła, ale coś gada bez opamiętania, zrób mu tomograf głowy, okej ?
- Panie doktorze, ona jest aniołem ! - krzyknął.
Spojrzałam tylko na mojego kolegę, który szeroko się uśmiechnął. Zabrał go na badanie. Ja w tym czasie spostrzegłam sylwetkę Jurgena. Moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Wiem, że będę musiała do niego wyjść i powiedzieć mu co jest z jego zawodnikiem. To mój obowiązek. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, postanowiłam udawać, że wszystko jest okej.
- Cześć - wydukałam.
Mężczyzna odwrócił się momentalnie i spojrzał mi w oczy. Był zaskoczony, ale i szczęśliwy.
- Cześć, boże przepraszam cię - zaczął.
- Twój zawodnik ma uszkodzone więzadła i do tego pojechał jeszcze na tomograf głowy, na pewno będzie miał przerwę w grze od miesiąca do dwóch.
Był zaskoczony, a mi o to chodziło. Nie będę pokazywać, że mi na nim zależy, że się nim przejmuję. W głębi serca jest mi cholernie ciężko.
- Lisa ... - zaczął.
- Nie boisz się, że ktoś nas zauważy, lepiej uważaj - i odeszłam.
Chciało mi się płakać, ale nie mogłam się rozkleić nie tutaj. Poszłam do sali i czekałam na Erika Durma, już wiem jak się nazywa.
- Z głową wszystko w porządku - powiedział neurolog.
- Dobrze, dzięki - i wymusiłam uśmiech.
Założyłam po raz kolejny rękawiczki i zwróciłam się w stronę Niemca.
- Pojedzie pan teraz na USG, tam zdiagnozujemy dokładnie miejsca uszkodzenia i oddam pana w ręce chirurgów.
- Jest aż tak źle ? - zapytał siadając.
- Nie wolno ci siedzieć - zakomunikowałam.
- Już przeszliśmy na Ty ? - i popatrzył się na mnie.
- Słuchaj, jestem twoim lekarzem i każę ci leżeć, to masz leżeć. Słuchaj mnie teraz uważnie, jeśli chcesz szybko wyzdrowieć to rób to co Ci każe.
Spojrzałam na chwilę w jego karty pacjenta - 26 lat ? Młodszy ode mnie a taki cwany, ale piłkarze tacy są nic już tego nie zmieni. Kątem oka spojrzałam na niego, zrobił to co kazałam, położył się.
- Grzeczny chłopiec, a teraz czekaj na odpowiedniego lekarza.
- A ty nie będziesz moim lekarzem prowadzącym ?
- Nie. - i wyszłam.
Szłam korytarzem ciągle mając w pamięci jego oczy. Jego niebieskie tęczówki, które miały w sobie coś co było magiczne, tylko u niego można było to dostrzec. Poczułam, że na kogoś wpadam, okazał się to być Jurgen, który złapał mnie w pasie.
- Dzięki - oznajmiłam.
Chciałam wyswobodzić się z jego dłoni, ale trzymał mnie mocno, nie zamierzał puszczać.
- Przepraszam cię rozumiesz ? - i spojrzał mi w oczy.
Gestem kazałam mu pójść za mną. Wiedziałam, że ulegnę, nie wiedziałam tylko w którym momencie.
***
Zaprowadziła mnie do schowka na rzeczy do sprzątania.
- Po co mnie tu zaprowadziłaś ? - zapytałem.
Przegryzła tylko dolną wargę, a ja wiedziałem co to oznacza. Zacząłem przybliżać się do jej moich ust, ale ona już nie mogła wytrzymać i wbiła się w moje usta.
- Przepraszam cię - powiedziałem.
Ona tylko kiwnęła głową na znak, że przeprosiny przyjęte. Całował mnie cały czas, przycisnął do ściany.
- Mam dyżur - powiedziała.
- Jurgen, jeszcze ktoś wejdzie.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem.
- Tak - oznajmiła.
Jeszcze przez chwilę całowaliśmy się, ale wiedziałem, że czas goni. Wyszliśmy po cichu, nikt nas nie zauważył.
- Ten Erik jest bezczelny - oznajmiła.
- A co zrobił ? - zapytałem.
- Podrywa mnie - oznajmiła.
Byłem zaszokowany, bo Durm moją Lise ? Niech no tylko wróci na treningi. Rozstaliśmy się przed salą, uśmiechnęliśmy się do siebie i każde z nas poszło w swoją stronę, a ja ? Byłem szczęśliwy, że mam znowu ją przy sobie, ale zaniepokojony zachowaniem Erika co do jej osoby.
Witam ! :) Szczerze ? Trochę inaczej wyobrażałam sobie ten rozdział, ale jest jaki jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba ... Chciałam coś dodać na święta, jeszcze postaram się zacząć pisać rozdział na bloga o skokach, ale zobaczymy jak to się potoczy.
Już za 2 dni święta ! ♥ Także chcę Wam życzyć wszystkiego, wszystkiego najlepszego, smacznego jajka, świąt spędzonych w gronie rodzinnym i dużo uśmiechu. :) Wasze informacje w zakładce SPAM widziałam, obiecuję, że dzisiaj wieczorem zajrzę do wszystkich i zostawię po sobie ślad ♥
Do następnego :*
PS: Erika na potrzeby bloga musiałam trochę postarzyć :D