czwartek, 24 marca 2016

KŁAMSTWO TRZECIE.


A więc jak to jest ? Czy układy są dobre, nawet te byle jakie ? Czy ja dobrze postąpiłam naskakując tak na niego, a on czy dobrze postąpił oskarżając mnie ? Jak tak naprawdę między nami jest ? Będziemy udawać, że nic się nie stało, czy skakać sobie do gardeł ? Ja doskonale wiedziałam, że on przyjdzie, układ się nie skończył, ja tego nie chciałam, a tym bardziej Jurgen, prawda ? Noc była dla mnie koszmarem, nie zmrużyłam oka, płakałam całą noc, tylko pytanie po co ? Jeśli ten mężczyzna był dla mnie tylko i wyłącznie kochankiem, to czemu ja płaczę ? Może dlatego, że przyzwyczaiłam się do niego, dawał mi te cholerne bezpieczeństwo i troskę ? To chyba najlepsza odpowiedź. Zwlekłam się z łóżka, zegar wskazywał godzinę 13:25. Dzisiaj mam dyżur, nienawidzę go. Do 19 jeszcze sporo czasu, więc zdążę zakryć ogromne sińce pod oczami. Sięgnęłam po mój telefon z nadzieją, że może jakaś wiadomość od Kloppa czekała na mnie, ale nie było nic, kompletnie nic. Westchnęłam głęboko i poszłam zrobić sobie kawę, bo na śniadanie nie miałam raczej ochoty. Właśnie nastawiłam wodę, postawiłam kawę na blacie kuchennym i sięgnęłam po swój ulubiony kubek, niestety upuściłam go nie dając mu szansy na jakiekolwiek przetrwanie.
- Jasna cholera - krzyknęłam.
Byłam wściekła, rozbita i w dodatku dzisiaj nie miałam w ogóle nastroju. Posprzątałam szybko rozbite szkoło, nie wypiłam już kawy, odechciało mi się. Wygląda na to, ze chyba cierpiąc widzimy to, co było dla nas ważne, ale do cholery ! Boję się po prostu, że zostanę sama, że nie znajdę drugiego takiego mężczyzny. Boję się samotności, odrzucenia. Tęsknie za tym uczuciem jakie było kiedyś, ale nie z Jurgenem, ale z facetem mojego życia, który zostawił mnie dla innej, mówiąc zwykłe ' sorry ' przez telefon. Moje oczy tak dawno nie widziały jego, moje usta już tak dawno smakowały tych ust, mój nos tak dawno podziwiał zapach jego perfum, moje ciało tęskni za dotykiem, jego dłoni, za jego głosem, i za jego ' kocham cię na zawsze '. Nie wierzę już w cuda. U mnie czas miłości się skończył, nie przełamię się, już nigdy nie pokocham nikogo tak na serio, tak jak kochałam kiedyś, zwykłe przelotne romanse to jedyne co może się udać i jakoś w pewnym stopniu owocować. Coraz częściej przekonuję się, że nie warto przywiązywać się do miejsc, rzeczy i ludzi. Miejsca się zmieniają, rzeczy psują, a ludzie ? Luzie odchodzą, porzucają jak najgorszego śmiecia.
Mój monolog wewnętrzny przerwał dźwięk wibrującego telefonu, który oznajmił, że przyszła wiadomość. Z nadzieją, że to Jurgen zerwałam się na równe nogi z kanapy i podbiegłam do blatu. Niestety to tylko wiadomość od sieci komórkowej. Odruchowo spojrzałam na godzinę 17:37 jeszcze trochę czasu mam, ale postanowiłam wziąć długą, gorącą kąpiel, aby chodź na chwilę zapomnieć o przytłaczających mnie wydarzeniach.

 ***

Kiedy wczoraj wyszedłem od Lisy to poczułem ogromne wyrzuty sumienia, że tak na nią naskoczyłem i obwiniłem. Głupio się bardzo czuję, ale moja męska duma nie pozwoliła mi wrócić i przeprosić ją. Kiedy tylko dojechałem do domu położyłem się spać, ponieważ jutro mam bardzo ważny mecz.
Obudziłem się po jedenastej, zrobiłem sobie poranną kawę i siedziałem przy blacie kuchennym przeglądając różne portale społecznościowe. Brakowało mi panny Bieler, najchętniej bym do niej pojechał i ją przeprosił, ale nie mam czasu, zaraz będę musiał się zbierać na jeszcze jeden trening przed meczem i ustalić pewny już skład. O 13 byłem już na stadionie, każdy z chłopców był skoncentrowany na grze, oczywiście nie obyło się bez drobnych żartów. Mi nie było dzisiaj do śmiechu, bo w mojej głowie wciąż była smutna Lisa.
- A trener co dzisiaj taki smutny ? - zapytał się mnie Hummels.
- A co cię to interesuje, dać ci jeszcze parę kółek jak ci się nudzi ?
- Okej okej, nie było pytania - i podniósł ręce w geście poddania się.
Resztę treningu chłopaki już skupieni byli tylko na grze i statystykach.Uzgodniłem wszystko z nimi i kazałem wrócić i zregenerować się przed meczem, ja sam udałem się do domu.

***


 Siedziałam w tej wannie z dobrą godzinę i z siedemnastej zrobiła się osiemnasta. Nie chętnie wyszłam już z letniej wody i owinęłam się ręcznikiem. Udałam się do mojej garderoby i po nie długim wyborze postawiłam na dżinsowe rurki i zwykłą czarną bluzkę z koronkowymi, krótkimi rękawami. Zabrałam się za makijaż, już takich dużych worów pod oczami nie miałam, ale wymagały pomocy niezawodnego korektora. Po 30 minutach była gotowa. Przejrzałam się w lustrze - nie jest źle. Chciałam jeszcze wypić herbatę, także włączyłam telewizor i akurat pojawił się zaczynający się mecz Borussi Dortmund. Wzrokiem od razu szukałam trenera drużyny i znalazłam. Jak zwykle elegancki z dość nie ułożoną fryzurą, jego okularami na nosie, które dodawały mu naprawdę seksapilu, elegancki strój, krawat - uwielbiałam go w takim stroju. Uśmiechnęłam się lekko do telewizora i oczywiście na zegar, który już poganiał mnie, abym pojechała do szpitala. Wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi do mieszkania. Wsiadła do swojego auta i udałam się pod szpital. Ludzi nawet i o tej porze jest dużo. Już pewniejszym krokiem i udawaną miną - silnej i niezależnej kobiety udałam się do środka budynku. Przy ludziach udaję, że jestem silna i nie rusza mnie to jak ktoś mnie zostawi, a tak serio to mam ochotę się popłakać, ewentualnie coś rozwalić. Kierowałam się w stronę pokoju gdzie mam swój fartuch i wszystkie niezbędne rzeczy. Byłam przed czasem, także nie było źle.
- Lisa, jak zdrowie ? - zapytał się mnie ordynator.
- Co ? - zapytałam, dopiero po chwili przypomniałam sobie o wczorajszym symulowaniu - aaa tak, tak już lepiej - i wysiliłam się na uśmiech.
- To dobrze - mówiąc to patrzył się na mnie dziwnie.
- Mogę już iść się przebrać, zaraz zaczynam dyżur ? - zapytałam.
- Tak, jasne.

***

Spakowałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z domu, wsiadając do mojego auta. Pełna koncentracja i pewność siebie, to dzisiaj miało być najważniejsze, a ja ? Ciągle myślałem o Bieler, jej zaszklonych oczach i byłem wściekły, że tak ją zostawiłem. Nie chciałem żeby to tak wyszło, ale stało się. Nie pozwolę jej odejść, ona jest moja, ona daje mi tą siłę i poczucie, że jestem dla kogoś ważny. Czasem po prostu nienawidzę siebie za to, że tak szybko robię sobie jakąś nadzieję. Później podwójnie boli, podwójnie cierpię. Głównie przez swoją głupotę, która pozwala mi robić nadzieję. W końcu każdy się kiedyś poddaje. Patrzy obojętnym wzrokiem na to, co go otacza. Mam teraz w głowie nadmiar myśli, których nie potrafię uporządkować w żaden sposób. Czy moje życie właśnie ma tak wyglądać, czy aby na pewno dobrze postąpiłem. Myślę, że tak. Nie żałuję poznania Lisy, nie żałuję każdej spędzonej chwili razem z nią, uwielbiam ją, chcę ją mieć, tutaj, zaraz, ale wiem, że to niestety nie możliwe. Dojechałem na miejsce, oczywiście już można było zaobserwować duży ruch na mieście, korki i kibiców z każdej strony z żółto-czarnymi barwami. Udałem się do pokoju trenera, przedstawiłem wszystko prezesowi i poszedłem do swoich.
- To co chłopaki, wygramy ?! - zapytałem i wymuszonym uśmiechem.
- Tak jest ! - dopowiedzieli chórem.
Pierwsza połowa nie była jakoś powalająca, gubiliśmy się na ataku, byłem wściekły, a tak dobrze im szło na treningach, chyba, że to ja coś przeoczyłem.
- Chłopaki tempo, tempo ! - krzyknąłem.
Akcja, prowadzona piłka przez Piszczka, dośrodkowanie i już pełny nadziei, że będzie gol myliłem się, Reus przestrzelił. Złapałem się za głowię, przysięgam uduszę go po meczu. 55 minuta meczu, zawodnicy obu drużyn są już zmęczeni, piękna prowadzona piłka przez Lewandowskiego, podanie do Reusa i tak ! Bramka ! Cały stadion oszalał, kibice skakali z radości, my też cieszyliśmy się jak głupi..
- No, chłopaki brawo - krzyknąłem.
Zaczynają przeciwnicy, Maxim przy piłce , biegnie w stronę bramki, Erik ratuje sytuacje i faul. Durm leży na murawie, trzyma się za kolano i zwija się z bólu. Nasz sztab już biegł do niego, a ja byłem wściekły, tak dobrze się zapowiadało. Widziałem jak nie może wstać, wzięli go na nosze i położyli po za boiskiem. Wykonałem zmianę i podszedłem do sztabu.
- Co z nim jest ? - zapytałem.
- Uszkodzenie więzadeł krzyżowych, musi być przewieziony do szpitala.
Usłyszałem jak sędzia zakańcza mecz, trzy gwizdki i stadion oszalał, wygraliśmy to, ale mi nie było do śmiechu. Liczyłem na Erika, jest on świetnym piłkarzem.
- Uduszę go - powiedziałem, gdy zobaczyłem zawodnika, który sfaulował Durma.
- Trenerze, spokojnie - uspokajał mnie Weidenfeller.
Młody piłkarz właśnie był w drodze do szpitala, a ja postanowiłem pojechać za karetką, martwię się o młodego, jest nam w drużynie potrzebny.

***

Godzina 20, byłam bardzo zaskoczona, bo jak na piątek był bardzo mały ruch. Popijałam właśnie kawę i uzupełniałam wyniki pacjentów, gdy nagle poinformowano mnie, że przywieziono młodego piłkarza z kontuzją. Przewróciłam oczami, na prawdę ta gra jest, aż tak brutalna ? Gonienie za piłką przez prawie godzinę i co oni z tego mają, same problemy. Wstałam od biurka i szłam za pielęgniarką, która prowadziła mnie do sali segregacji. Otworzyłam drzwi i co ? To zawodnik Borussi Dortmund, ubrany był w żółto-czarny strój także nie mogłam się mylić. Odwróciłam się napięcie kiedy tylko spojrzał mi w oczy. Czułam, że zaraz będę miała spotkanie z jego trenerem, a moim kochankiem. Z udawanym uśmiechem na twarzy, odwróciłam się nakładając rękawiczki.                                                   
- Dobry wieczór, Lisa Bieler jestem lekarzem, co pana boli ? - zapytałam. 
- Jesteś aniołem - odpowiedział. 
Wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania. Czy ja się przesłyszałam ? 
- Co pana boli ? - ponownie zadałam pytanie. 
- Jesteś cudowna - oznajmił. 
Rozejrzałam się dookoła, uśmiechnęłam się do pielęgniarki, która pewnie nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
- Zróbmy może tomograf głowy, kiedy upadł pewnie uderzył się w głowę. 
Zaczęłam padać jego kolano, ciągle wpatrywał się we mnie, co nie ukrywam krępowało mnie. 
- Może się tak pan na mnie nie patrzeć ? 
- Jesteś przepiękna, na prawdę ... 
Do sali właśnie w tym momencie wszedł neurolog.
- Wzywałaś mnie ? - zapytał. 
- Tak, słuchaj mamy tu ciekawy przypadek. Pacjent z tego co wynika ma uszkodzone więzadła, ale coś gada bez opamiętania, zrób mu tomograf głowy, okej ?
- Panie doktorze, ona jest aniołem ! - krzyknął. 
Spojrzałam tylko na mojego kolegę, który szeroko się uśmiechnął. Zabrał go na badanie. Ja w tym czasie spostrzegłam sylwetkę Jurgena. Moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Wiem, że będę musiała do niego wyjść i powiedzieć mu co jest z jego zawodnikiem. To mój obowiązek. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, postanowiłam udawać, że wszystko jest okej.
- Cześć - wydukałam. 
Mężczyzna odwrócił się momentalnie i spojrzał mi w oczy. Był zaskoczony, ale i szczęśliwy. 
- Cześć, boże przepraszam cię - zaczął. 
- Twój zawodnik ma uszkodzone więzadła i do tego pojechał jeszcze na tomograf głowy, na pewno będzie miał przerwę w grze od miesiąca do dwóch.
Był zaskoczony, a mi o to chodziło. Nie będę pokazywać, że mi na nim zależy, że się nim przejmuję. W głębi serca jest mi cholernie ciężko. 
- Lisa ... - zaczął. 
- Nie boisz się, że ktoś nas zauważy, lepiej uważaj - i odeszłam. 
Chciało mi się płakać, ale nie mogłam się rozkleić nie tutaj. Poszłam do sali i czekałam na Erika Durma, już wiem jak się nazywa. 
- Z głową wszystko w porządku - powiedział neurolog. 
- Dobrze, dzięki  - i wymusiłam uśmiech. 
Założyłam po raz kolejny rękawiczki i zwróciłam się w stronę Niemca.
- Pojedzie pan teraz na USG, tam zdiagnozujemy dokładnie miejsca uszkodzenia i oddam pana w ręce chirurgów. 
- Jest aż tak źle ?  - zapytał siadając. 
- Nie wolno ci siedzieć - zakomunikowałam. 
- Już przeszliśmy na Ty ? - i popatrzył się na mnie. 
- Słuchaj, jestem twoim lekarzem i każę ci leżeć, to masz leżeć. Słuchaj mnie teraz uważnie, jeśli chcesz szybko wyzdrowieć to rób to co Ci każe. 
Spojrzałam na chwilę w jego karty pacjenta - 26 lat ? Młodszy ode mnie a taki cwany, ale piłkarze tacy są nic już tego nie zmieni. Kątem oka spojrzałam na niego, zrobił to co kazałam, położył się.
- Grzeczny chłopiec, a teraz czekaj na odpowiedniego lekarza. 
- A ty nie będziesz moim lekarzem prowadzącym ? 
- Nie. - i wyszłam. 
Szłam korytarzem ciągle mając w pamięci jego oczy. Jego niebieskie tęczówki, które miały w sobie coś co było magiczne, tylko u niego można było to dostrzec. Poczułam, że na kogoś wpadam, okazał się to być Jurgen, który złapał mnie w pasie. 
- Dzięki - oznajmiłam. 
Chciałam wyswobodzić się z jego dłoni, ale trzymał mnie mocno, nie zamierzał puszczać. 
- Przepraszam cię rozumiesz ? - i spojrzał mi w oczy. 
Gestem kazałam mu pójść za mną. Wiedziałam, że ulegnę, nie wiedziałam tylko w którym momencie. 

 ***

Zaprowadziła mnie do schowka na rzeczy do sprzątania. 
- Po co mnie tu zaprowadziłaś ? - zapytałem. 
Przegryzła tylko dolną wargę, a ja wiedziałem co to oznacza. Zacząłem przybliżać się do jej moich ust, ale ona już nie mogła wytrzymać i wbiła się w moje usta. 
- Przepraszam cię - powiedziałem. 
Ona tylko kiwnęła głową na znak, że przeprosiny przyjęte. Całował mnie cały czas, przycisnął do ściany. 
- Mam dyżur - powiedziała. 
- To co ? - i znów zacząłem całować. 
- Jurgen, jeszcze ktoś wejdzie.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem.
- Tak - oznajmiła.
Jeszcze przez chwilę całowaliśmy się, ale wiedziałem, że czas goni. Wyszliśmy po cichu, nikt nas nie zauważył.
- Ten Erik jest bezczelny - oznajmiła. 
- A co zrobił ? - zapytałem.
- Podrywa mnie - oznajmiła.
Byłem zaszokowany, bo Durm moją Lise ? Niech no tylko wróci na treningi. Rozstaliśmy się przed salą, uśmiechnęliśmy się do siebie i każde z nas poszło w swoją stronę, a ja ? Byłem szczęśliwy, że mam znowu ją przy sobie, ale zaniepokojony zachowaniem Erika co do jej osoby.

                                                                        

Witam ! :) Szczerze ? Trochę inaczej wyobrażałam sobie ten rozdział, ale jest jaki jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba ... Chciałam coś dodać na święta, jeszcze postaram się zacząć  pisać rozdział na bloga o skokach, ale zobaczymy jak to się potoczy.
Już za 2 dni święta ! ♥ Także chcę Wam życzyć wszystkiego, wszystkiego najlepszego, smacznego jajka, świąt spędzonych w gronie rodzinnym i dużo uśmiechu. :) Wasze informacje w zakładce SPAM widziałam, obiecuję, że dzisiaj wieczorem zajrzę do wszystkich i zostawię po sobie ślad ♥
Do następnego :*
PS: Erika na potrzeby bloga musiałam trochę postarzyć :D


czwartek, 17 marca 2016

KŁAMSTWO DRUGIE.




Jeśli w ich życiu wydarzy się coś złego, mają trzy rozwiązania:

Mogą pozwolić, aby to coś ich ukształtowało, mogą pozwolić, aby coś ich zniszczyło, mogą pozwolić, aby to coś dało im siłę, do walki miedzy sobą. 

Obudziły mnie krótkie pocałunki. Uśmiechając się pod nosem, uniosłam ku górze moje zaspane powieki. Przede mną był Jurgen, który uśmiechnięty od ucha do ucha bawił się moimi włosami.

- To było cudowne wiesz ? – oznajmił.

- Wiem, staruszku – i roześmiałam się.

- Ej tylko nie staruszku – i dźgnął mnie palcem w brzuch.

Bardzo tego nie lubił tego słowa, denerwowało go to, a ja lubiłam się z nim droczyć. 

- Która jest godzina ? - zapytałam.

- Dziesiąta.

- Jasna cholera ! - krzyknęłam

Zerwałam się z łóżka jak opętana. Nie obchodziło mnie, że jestem naga, nie wstydziłam się tego, nie mam czego.

- Mówiłem Ci, że jesteś piękna ? - mówił to, przejeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu.

Kiwnęłam twierdząco głową. 

- Musisz iść do szpitala, nie możesz powiedzieć, że się źle czujesz ?

W sumie to nie był głupi pomysł. Przecież mogłam skłamać, że się czymś zatrułam. Nie chciało mi się tam iść. Musiałam tylko znaleźć swój telefon. Nałożyłam majtki i ubrałam koszulę Kloppa i zapięłam dwa górne guziki.

- Gdzie mój telefon ? - zapytałam.

- Nie ładnie odpowiadać pytaniem na pytanie.

- Oj, Jurgen idę zadzwonić, że dzisiaj nie przyjdę.

Wyszłam z pokoju i kierowałam się w stronę kuchni. W salonie na podłodze leżała wczorajsza koszula mężczyzny, uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl, na prawdę to było cudowne. Żyliśmy w układzie, pięknym układzie. Komórka leżała na kuchennym blacie, wzięłam ją do ręki i wybrałam numer do ordynatora.

- Halo ?

- Czemu nie jesteś jeszcze w pracy ? - usłyszałam zdenerwowany głos w słuchawce.

- Bardzo źle się czuję, wymiotuje, nie mogę dzisiaj zjawić się w pracy - mówiąc to udawałam chorą. 

- Co ja się mam z tobą, no dobrze odpoczywaj. – i rozłączył się.

Więc sprawy zawodowe mam za sobą. Co dalej ? O to jest pytanie. Jurgen pewnie ma za niedługo trening, ja też powinnam się powoli zbierać do domu. Nie mogę tutaj zostać na długo. Nie może się o nas nikt dowiedzieć, to część naszego układu. Układ. Co nas trzyma przy sobie ? Jakieś uczucie ? Na pewno nie. Jaka mądra para jest ze sobą, tylko po to, aby spać ze sobą ? Szukać jakiejś rozrywki w życiu, seks bez zobowiązań, jak kto brzmi ? Jurgen rozwiódł się z żoną dwa lata temu, powiedział mi o tym. Nie rozbijam małżeństw, nie jestem taka wredna. Ja też straciłam miłość swojego życia, rozstaliśmy się, coś się między nami zepsuło i od tej pory już nie wiąże się na poważnie, bawię się życiem. Niby nie jestem z Jurgenem, ale to bardzo przystojny mężczyzna, troskliwy i czuły, może i łączy nas tylko łóżko, ale nie pozwolił by stała mi się krzywda. Czuję się przy nim bezpieczna. Kleją się do niego różne kobiety, ale jednak woli mnie, ja też wolę jego coś nas do siebie ciągnie, przyzwyczailiśmy się do siebie. Ja jako już trzydziestoletnia dziewczyna nie mam nawet chłopaka, teoretycznie mam, ale do łóżka. Rodzice są na mnie wściekli, wiedzą o trenerze Borussi Dortmund, ale nie wiedzą o naszym układzie. Ja przestałam walczyć o miłość. Czasami nawet i Ty musisz już przestać walczyć. Nie z powodu dumy, lecz z szacunku dla samej siebie. Niech teraz ktoś zawalczy o mnie. Przestaje być dla kogoś. Zaczynam być dla siebie. Może on odszedł ode mnie, bo myślał, że żyjąc wolno znajdzie większe szczęście ? Nie obchodziło mnie już to, rozdział zamknięty, otworzyłam inny, ale czy lepszy ?


***


Wstałem dość wcześnie, zobaczyłem, że Lisa jeszcze śpi. Lubiłem na nią patrzeć kiedy spała, słodko wtedy wyglądała. Zegar wskazywał za piętnaście dziesiąta. Dzisiaj trening ustaliłem na godzinę 14. Jutro chłopcy mają ważny mecz, dlatego chcę aby wieczór spędzili odpoczywając. Przed nami dzisiaj ciężki i długi trening. Mają mecz ze Stuttgartem. To nie jest łatwa drużyna, musimy być dobrze przygotowani. Wierze, że chłopcy dadzą sobie radę. Zauważyłem, że Panna Bieler długo nie przychodzi. Uwielbiałam ją, czułem do niej coś co nie da się opisać. To nie była miłość, miłości nie ma, moja odeszła. Lise traktuję po prostu jak moją kochankę, moją i tylko moją. Nie dam jej nikomu skrzywdzić. Wstałem z łóżka i w samych bokserkach zszedłem na dół sprawdzić co się dzieje. Stała przy blacie kuchennym patrząc w okno. Była taka seksowna. Objąłem ją i czułem jak jej ciało nabiera dreszczy. Czekałem aż się odwróci, żeby tylko pocałować jej malinowe usta. Uwielbiałem je. Nasze języki odgrywały szalony taniec.

- Czemu tak długo nie przychodziłaś ? – zapytałem się w przerwie między pocałunkami.

- Zamyśliłam się.

- Jakoś często Ci się to zdarza niunia.

- Co dziś jemy ? – szybko zmieniła temat.

Już nie chciałem go drążyć, ale martwiłem się o nią. Ostatnimi dniami chodzi jakaś zamyślona.

- A co byś chciała ?

- To co najbardziej lubię, czyli tosty.

- Już się robi.


***


W tym czasie poszłam się odświeżyć, ubrałam się w wczorajsze ubrania. Zeszłam za dół, a tam przyjemny zapach tostów roznosił się po salonie i kuchni.

- Ale pachnie - oznajmiłam.

Podał mi na talerzu dwa duże tosty, a w kubku dostałam kawę. Jurgen po prostu robił mistrzowskie tosty, uwielbiałam je. Kiedy zajadałam się rozległ się po mieszkaniu dzwonek do drzwi. Spojrzałam pytająco na mężczyznę.

- Nie wiem kto to może być, nie spodziewam się nikogo – i wzruszył ramionami.

- To ja idę na górę.

Weszłam do sypialni i usiadłam wygodnie na łóżku. Nie chciałam podsłuchiwać jego rozmowy, nawet nie wiem kto przyszedł. Nie należałam to tego typu dziewczyn, aby na każdym kroku kogoś kontrolować, w sumie to i tak kim jest dla mnie Jurgen, aby go sprawdzać ? Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na ścianie wisiały trzy duże złote medale, to pewnie jego najważniejsze, podeszłam bliżej, na półce stał ogromny puchar z 2012 roku, mistrzostwo Borussi Dortmund. Nigdy jakoś nie zwracałam uywagi na wystrój jego sypialni. Odkąd się znamy nigdy nie byłam na żadnym meczu, ani na jego treningach. Nie lubiłam piłki nożnej, to bezsensowne gonienie za piłką i ten chaos na boisku. Nawet gdybym chciała iść na stadion to nie mogę, przecież nikt o nas nie ma się dowiedzieć, tym bardziej dziennikarze. Kiedy byłam małym dzieckiem zawsze marzyłam o dorosłości, a teraz marzę o tym, aby choć przez jedną, krótką chwilę przenieść się w krainę mojego dzieciństwa. Kiedy rodzimy się jako mało dzieci pragniemy szczęścia i zabaw. Gdy dorastamy pragniemy życia jak z bajki. Lecz gdy nie jesteśmy już dziećmi chcemy w życiu być szczęśliwym i mieć te dziecinne marzenia, wiedząc że kiedyś może się spełnią. Też tak masz, kiedy poczujesz pewien zapach, usłyszysz pewną piosenkę, zobaczysz pewną rzecz, przypomina Ci się jakiś moment w życiu i chcesz dalej to czuć, widzieć i słyszeć ? Chyba jak każda dziewczyna, albo i nie tylko chciałam uciec od rzeczywistości tam gdzie nikt nie będzie mnie oceniał, rozum dozna świeżości, a serce napełni się spokojem, ale wiem że nie mogę. Doskonali faceci nigdy nie istnieli, ale dla mnie teraz tym ‘doskonałym’ facetem jest Jurgen. Dużo dla mnie znaczy, ale nie wiem jak to będzie dalej, po prostu nie wiem. Nie myślę na razie o tym, staram się żyć chwilą i kompletnie nie myśleć o przyszłości, bo i tak jest niezależna od nas.


***


Kiedy Lisa poszła na górę, ja szybko ubrałem dżinsy i koszulę ogarnąłem z lekka włosy i udałem się ku drzwiom. Otworzyłem je i w progu stał mój zastępca.

- Siema stary – przywitał się.

- No, siema co tam ? – powiedziałem zaskoczony.

- Jest sprawa, nie zajmę Ci długo – oznajmił.

Gestem kazałem mu wejść do środka.

- Muszę wziąć tydzień wolnego, jutro na meczu dasz sobie radę sam ?

- Czemu, co się stało ?

- Moja żona trochę jest chora.

- No dobra, nie ma sprawy, przecież i sam sobie poradzę.

- To nie przeszkadzam, dzisiaj na treningu jeszcze będę.

Kiwnąłem twierdząco głową.

- Sam jesteś ? – i spojrzał na damskie spodnie, które leżały na krześle.
Trochę się zmieszałem, nie wiedziałem co odpowiedzieć.

- Tak, tak – odpowiedziałem szybko. – zostało jeszcze parę rzeczy Marie.

- Okej, pa – i wyszedł.

Jeju, było tak blisko, a o wszystkim by się dowiedział, muszę bardziej uważać. To nie jej wina, nikt się nie spodziewał, że przyjdzie tu mój zastępca. Trochę to wszystko jakieś dziwne, no ale skoro musi być przy żonie, doskonale go rozumiem. Udałem się na górę, przecież tam czekała na mnie moja Lisa. Uchyliłem cicho drzwi, aby sprawdzić co robi. Stała przy moich medalach i trofeach. Uśmiechnąłem się szeroko. Wpatrywała się w nie jak w obrazek, byłem ciekawy co ją tak zainteresowało. Oparłem się o próg i patrzyłem się na nią. Jej długie nogi, wyglądała cudownie, nawet w ubraniach. Szybko zrozumiałem, że nic a w szczególności życie niesie ze sobą wiele przykrych spraw, dlatego bawię się nim teraz. Korzystam z niego jak tylko się da, a że jestem przystojnym mężczyzną, mogę sobie na to pozwolić. Wróciłem do rzeczywistości, dziewczyna dalej stała zamyślona.

- Obserwuję cię od paru minut, ciągle patrzysz się w jedno i to samo miejsce, co ty taka zamyślona ? – zapytałem wchodząc pewnym krokiem do pomieszczenia.

Podszedłem do niej i obróciłem ją, trzymałem moje dłonie na jej ramieniu i spojrzałem jej w oczy. 

- Za dużo myślę – i nieśmiało się uśmiechnęła.

- Jakoś często ci się to zdarza, co nie ? Stało się coś ?

- Nie coś ty – od razy zaprzeczyła – po prostu jakoś tak – wzruszyła ramionami.

- Dobra, no chodź tu.

Zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Czułem, że tego potrzebowała. Mimo, że nie byliśmy idealną parą, nie było u nas miłości, to Lisa potrzebuje czułości, wsparcia i troski i ja to rozumiałem. Chciałem jej to dać, aby poczuła, że zawsze gdy coś się stanie, może do mnie przyjść.  Żeby zobaczyła, że na tym świecie są zachowane uczucia i mimo naszego układu, to będę przy niej jako jej mężczyzna.

-  Muszę wracać do domu – oznajmiła uwalniając się z uścisku.

- Już ? – zapytałem, zaskoczony.

- Masz trening za niedługo, ja muszę przygotować się na jutrzejszy dyżur, odespać – wymieniała.

- To poczekaj, podrzucę Cię do domu jak będę jechał na stadion.

- Nie, pojadę sama – powiedziała stanowczo.

- Jak uważasz.

Zeszła na dół, a ja po chwili zrobiłem to samo. Obserwowałem dokładnie jej każdy ruch.

- Co tak mi się przyglądasz ? – zapytała.

- Zostało mi mało czasu na podziwianie cię, zaraz wychodzisz – oznajmiłem z szerokim uśmiechem.

Ta podeszła do mnie i pocałowała namiętnie.

- Ooo, za co ?

- Po prostu – i puściła oczko.

Pożegnałem się z nią i zostałem już sam w pustym domu.



***


Kiedy już wyszłam odetchnęłam świeżym powietrzem. Lato, to moja ulubiona pora roku. Chciałam się przejść i po prostu przemyśleć parę spraw. Jutro bardzo ciężki dzień – dyżur. Nienawidziłam ich, nawet w nocy byli pacjenci. Musiałam wszystko opatrywać i nastawiać. Jeśli tego było by mało, czekała mnie papierkowa robota, której jeszcze bardziej nienawidziłam. Gest Jurgena wywołał u mnie coś w rodzaju uspokojenia, że wszystko będzie dobrze, ale czy tak jest ? No właśnie bardzo dobre pytanie, na które niestety nie znam odpowiedzi. Nigdy nie dzielę się szczęściem, nie mówię skąd je mam i co sprawiło, że się uśmiecham. Ludzie to jebani egoiści i będą chcieli to odebrać. Nigdy nie była taka sama jak inne dziewczyny. Nie byłam typową dziewczyną, pisk opon nie robił na mnie wrażenia, w przeciwieństwie do cichego odgłosu buziaka w szyję. Zamiast wypchanego po brzegi portfela, wolałam widzieć szczery uśmiech. Nie łatwo było zdobyć moje zaufanie bijąc się z jakiś kolesiem w klubie, bukiet czerwonych róż bardziej mnie przekonywał. Błyskotki na szyi i nadgarstku nie potrafiły tak zaczarować jak spojrzenie pełne blasku. Nie przekleństwa czyniły bycie mężczyzną, a w sposób w jaki ktoś potrafił mnie kiedyś objąć, gdy się bałam. Nie cieszyło mnie, kiedy mówił kumplowi, że jest gdzieś ze mną, prawdziwą radość sprawiał, gdy mijając go nie wypuścił mojej dłoni z uścisku. Nie trzeba było mnie zabierać na kolacje przy świecach w zupełności wystarczył zjedzony szybko hamburger. Nie za drogie prezenty, a za jego ‘kocham cię’ potrafiłam oddać mu cały świat. Kiedyś byłam taka, teraz jest zupełnie odwrotnie. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, jedno było pewnie - nigdy nie będę taka jak kiedyś. 



***


Zbierałem się właśnie na trening. Dzisiaj ciężka praca czeka mnie i moich podopiecznych, a jutro ? O jutrze nie myślę. Ubrałem się, wypiłem jeszcze resztki kawy z rana i wsiadłem w swój sportowy samochód. O tej porze korki są nieuniknione, także na stadion dotarłem w lekkim opóźnieniu.

- Witam was chłopaki – przywitałem się.

- Dzień dobry – odpowiedzieli.

- Widzę, że już przebrani, grzecznie czekacie na mnie, także w nagrodę dzisiaj 6 kółeczek i to migiem.

Jęknęli głośno i zabrali się do pracy. Ja w tym czasie ustawiałem pachołki i przyniosłem piłki.

- Zbiórka ! – krzyknąłem.

Każdy przybiegł w okamgnieniu. Ustawili się równo w rządku.

- Jutro mamy bardzo ważny mecz, wiecie o tym ? Mamy to wygrać w przeciwnym wypadku, będzie z wami źle, także wiecie co macie robić ?

- Tak – krzyknęli.

Trening zakończony został szybko. Już o 16 wszyscy rozchodzili się ze stadionu.  Ja jeszcze musiałem zostać w biurze, aby dopilnować wszystkich formalności na jutrzejszy dzień.  Usłyszałem nagle pukanie do drzwi.

- Cześć, przeszkadzam ? – zapytał się mnie mój zastępca.

- Nie co tam ? – zapytałem wciąż pisząc w papierach.

- Mam pytanie Jurgen.

Brzmiało to tak poważnie jak nigdy w życiu. Leon był moim przyjacielem, zastępował mnie na meczach jak mnie nie było.

- Jesteśmy kumplami i musisz mi coś powiedzieć – oznajmił siadając.

Odłożyłem na chwilę długopis i spojrzałem na niego.

- To nie były spodnie Marie prawda ? – zapytał poważnie.

Znał mnie na wylot. Wiedziałem, że przed nim tego nie ukryje, ale szło mi całkiem dobrze, w końcu pół roku. Może jeszcze jakoś go oszukam.

- To były spodnie Marie, skąd takie pytanie w ogóle ? – zapytałem podenerwowany.

- Jurgen, wiesz że nie mieszam się w Twoje sprawy prywatne, ale mi możesz powiedzieć.

- Mówię jak było.

Westchnął głęboko i popatrzył się na mnie w celu dalszych wyjaśnień ode mnie, ale ja byłem uparty.

- Dobrze, nie musisz mi mówić, ale źle robisz – mówiąc to po chwili wyszedł.

Byłem w tej chwili wściekły na Bieler. Miała uważać przecież, wiem, że wcześniej mówiłem co innego, ze to nie jej wina, ale jednak Leon znał mnie na tyle dobrze, że wiedział kiedy kłamię. I co ja mama teraz zrobić ? Wiem, ze nikomu tego nie powie, cokolwiek by podejrzewał, ale Lisa musi być ostrożna. Postanowiłem to z nią wyjaśnić.



***


W domu byłam po piętnastej, od razu rzuciłam się na łóżko i poszłam spać. Obudził mnie dzwonek do drzwi, spojrzałam na zegarek – 17:23 kto to może być ? Spojrzałam do lustra, poprawiłam włosy i poszłam w stronę drzwi. Stał w nich Klopp.

- Co ty, tu robisz ? – zapytałam zaskoczona.

- Musimy pogadać. – powiedział podenerwowany wchodząc do mieszkania nie zważając czy go zaproszę, czy nie.

Mężczyzna oparł się o ścianę i wzrok wlepił na mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wpadł do mieszkania niczym burza i jeszcze mam się domyślać o co mu chodzi.

- Powiesz co się stało ? – zapytałam.

- Wiesz kto to Leon, prawda ? Mój zastępca, to on był rano u nas. Zostawiłaś swoje spodnie w salonie, zauważył je widział, że kłamię mówiąc, że to Marie – podniósł głos.

Łączyłam wątki, każde zdanie układałam w swojej głowie.

- No i co z tego ? Dalej nie rozumiem.

- Boże, dziewczyno ! On się wszystkiego domyśla ! – krzyknął.

Byłam zaskoczona, Jurgen nigdy na mnie nie podnosił głosu.

- Czemu się drzesz na mnie, co?! Nie moja wina, że po mnie wczoraj zadzwoniłeś i chciałeś pójść do łóżka ! Następnym razem poskładam je do Twojej szafy, a później pójdziemy się bzykać !

Zdenerwowałam się, bo obwiniał mnie za coś, czego w ogóle nie byłam świadoma.

-  Lisa to nie są żarty … Leona znam i nikomu nie powie, ale jeśli byłby to ktoś inny miałbym przejebane.

- Słuchaj Jurgen, myślisz tylko i wyłącznie o sobie, w dupie masz mnie ! Potrzebna ci byłam wczoraj tylko, nie ?

Nic nie powiedział, on doskonale wiedział, że nie było sensu dalej się kłócić. Nim spostrzegłam jego już nie było.

Chciało mi się płakać, tylko czemu ? On nie był moją miłością, układ się skończył ? Nie skończył się, bo oboje potrzebujemy, hm … siebie ? Jurgen, zachował się nie fair, ale on jeszcze przyjdzie, na pewno. Czy ja jestem aby, z właściwą osobą ? 



                                                                       

Witam was moje drogie :) Mamy kolejne kłamstwo ♥ obiecuję, że w następnym rozdziale coś powoli zacznie się zmieniać w życiu Lisy, bo kogoś pozna, ale cii :D 
Dziękuję wam za wyświetlenia i za komentarze - jesteście wielkie :) 
Nie mam weny na bloga o skokach, ale wiem, że to przejdzie także cierpliwości ;) 
Pozdrawiam i do usłyszenia ;*

sobota, 12 marca 2016

KŁAMSTWO PIERWSZE.




Nazywam się Lisa, Lisa Bieler. Rodowita, trzydziestoletnia Niemka. Pracuję jako rehabilitant w jednym z niemieckich szpitali. Prowadzę lajtowe życie. Jeśli można mnie tak nazwać, to jest kochanką Jurgena Kloppa, jestem z mężczyzną starszym o dwanaście lat. I co z tego ? Kupuje mi co chce, chodzę z nim do łóżka kiedy chcę, czego chcieć więcej ? Poznaliśmy się przypadkiem w szpitalu i tak jakoś się złożyło, że umówiliśmy się na randkę no i poszliśmy do łóżka, jest cudowny, taki męski, a nie jak jacyś inni chłopcy, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić. Moi rodzice ? Hm, można powiedzieć, że są załamani moim wyborem. To nudziarze, może i mam te 30 lat, ale bez przesady, taka stara nie jestem, na rodzinę i dziecko przyjdzie czas. Miłość ? Miłości nie ma, była, ale uciekła i wiecie co ? Przejmowałam się tym kiedyś, teraz mi już wszystko jedno, jest jak jest i nie chcę tego zmieniać. Podoba mi się moje życie, nic mi nie brakuję … miłość jest przereklamowana, koniec z nią, zaczynam inne życie. Życie bez zobowiązań, po prostu szalone, niezrozumiałe dla innych. Nie chcę się smucić po stracie swojej miłości, obiecałam sobie, że będę twarda i będę odpychać od siebie facetów, a Jurgen ? To mężczyzna, który zadowala mnie w każdy możliwy sposób nie chcę go stracić, bo daje mi wszystko czego chce.



- Pani Liso, mamy kolejnego pacjenta – usłyszałam głos pielęgniarki.

- Już idę – i lekko się uśmiechnęłam.
No tak, przecież przerwa w pracy trwa najdłużej pięć minut. Ugryzłam ostatni już kęs kanapki i popiłam kawą. Założyłam swój biały fartuch i rękawiczki. Czy lubię tą pracę ? Poszłam na studnia rehabilitacyjne, bo po prostu ojciec mi kazał, wtedy byłam zapatrzona w niego, jak w obrazek, słuchałam się go, ale zmieniłam się, a pracę tą wykonuję tylko po to aby mieć na chleb, ale w sumie zarabiam niezłe kokosy no i jeszcze kasa Jurgena. Wszystko jakoś łączyło się do kupy, także nie chciałam zrezygnować z pracy tu, to najlepszy szpital rehabilitacyjny w Niemczech. Szłam długim korytarzem, do sali segregacji, gdzie czekają pacjenci na zabiegi.



- Co się stało ?- zapytałam podchodząc do leżącego mężczyzny.

- Jestem po zdjęciu gipsu, proszę tu ma pani skierowanie na rehabilitację.

Wzięłam od mężczyzny papierek i przeczytałam, no tak złamanie z przemieszczeniem. Co ci ludzie robią, że aż mają tak poważne kontuzje.

- Dobrze, proszę za mną. 

Poniedziałek, nienawidzę ich, przyjęłam dzisiaj tylu ludzi, tłum ludzi. Jestem wykończona, totalnie. Właśnie zdejmowałam swój strój szpitalny, kiedy zadzwonił mój telefon.

- Halo ? – powiedziałam.

- Cześć skarbie – usłyszałam po drugiej stronie.

Dzwonił Klopp, naprawdę dzisiaj nie mam ochoty na kolacyjki i pieszczoty.

- Co tam ? – zapytałam.

- Co powiesz na wspólny wieczór ? Skończyłem właśnie trening i ten ..

- Musimy dzisiaj ? Jestem padnięta – odpowiedziałam zrezygnowana.

- Wiem co poprawi Twoje samopoczucie – i mruknął do słuchawki.

Roześmiałam się. Ten mężczyzna był niemożliwy. Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę co robić, spojrzałam na zegar i wskazywał dziewiętnastą dwadzieścia.

- Dobra, masz mnie – powiedziałam.

- Czekam pod szpitalem, przyjdź szybko.

Przebrałam się w swoje prywatne ubrania, nałożyłam kurtkę, a swoje usta pomalowałam mocną, czerwoną pomadką. Jurgen ją uwielbiał.

Szłam przez długi korytarz aż do samego wyjścia. Z daleka już zauważyłam drogi, sportowy samochód trenera. Uśmiechnęłam się pod nosem, poprawiłam jeszcze ręką włosy i szybkim tempem udałam się w stronę auta.

- Jak miło cię widzieć – powiedział, gdy otworzyłam drzwi.

- Ciebie również – i spojrzałam w jego oczy.

Kiedy już wygodnie usiadłam na fotelu ten przybliżył się do mnie, a swoją ręką gładził mnie po udzie.

- Cały dzień bez ciebie – szeptał na ucho.

- Jurgen, nie tutaj, jeszcze ktoś zobaczy.

Ten tylko pocałował mnie w usta i odpalił samochód. Jechaliśmy do jego domu, znałam tą drogę na pamięć. Niektórzy ludzie pewnie by mnie wyśmiali, no bo ja z 42-dwu latkiem ? Nie obchodzili mnie inni, my mieliśmy swój układ, chory układ. Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że u nas nie było miłości, żadne z nas siebie wzajemnie nie kochało. Tutaj nie było żadnego uczucia, tutaj było tylko pragnienie, pożądanie, nic więcej. Żadnemu z nas to nie przeszkadzało.


***


Nazywam się Jurgen Klopp i jestem trenerem Borussi Dortmund. Kocham ten klub, oddałem mu się, bo tylko to mi zostało. Żona odeszła ode mnie dwa lata temu, czemu ? Poświęcałem jej mało czasu ? Odeszła, bo pokochała innego, młodszego. Nie przespane noce, alkohol, ostre imprezowanie, ale poznałem pewną osobę. Dziewczyna miała na imię Lisa i była bardzo atrakcyjna, jej długie nogi, blond włosy i uśmiech. Zainteresowała mnie od razu. Pierwsza randka i od razu łóżko, hm .. nie przeszkadzało mi to, od razu ustaliliśmy: zero miłości, sam seks. Kupowałem jej czasem drogie prezenty, nie za to, że chodzi ze mną do łóżka, po prostu była piękną kobietą i zasługiwała na kosztowną biżuterię czy sukienkę.

- Chłopaki jeszcze dwa kółka ! – krzyknąłem do moich podopiecznych.

- Trenerze już nie mamy siły – jęknęli piłkarze.

- Bez gadania, no już !

Byłem stanowczy i konsekwentny. Jako trener wydawało mi się, że byłem dobry i dobrze trenowałem chłopaków. Wygrywaliśmy prawie wszystkie mecze, porażki też się zdarzały, w końcu i najlepszym się zdarza, co nie ? Erik Durm doszedł do naszej grupy nie dawno.

To na prawdę dobry piłkarz i zrobi wielką karierę piłkarską. Lubię tego chłopaka.
- Dobrze, teraz po piłki i ćwiczymy podania – oznajmiłem.

- Zagramy potem mecz ? – zapytał się mnie Reus.

- Potem – i uśmiechnąłem się.

Chłopaki po ostatnim meczu z Byernem zasługują na chwilę „relaksu”. Lubili między sobą grać, ale pozwalałem im na to bardzo rzadko, nie mogę ich tak rozpieszczać.

Po skończonym treningu udałem się jeszcze na chwilę do swojego biura. Miałem dzisiaj dobry humor, przez ostatnie trzy dni nie widziałem się z Bieler, trochę mi jej brakowało, więc postanowiłem zadzwonić. Wiedziałem, ze się zgodzi, od razu pojechałem pod szpital, kiedy widziałem ją jak wychodzi z budynku, to byłem cały w skowronkach. Już nie wytrzymałem te jej malinowe usta, mógłbym je całować cały czas.



- O czym myślisz ? – zapytałem się jej dojeżdżając na ulicę, na której mieszkam.

Widziałem, że już dobre 15 minut patrzy się przed siebie.

- O niczym, tak tylko – odpowiedziała, nawet na mnie nie spoglądając.

Kiedy zaparkowałem już pod swoim dużym, luksusowym domem czułem, że to będzie niezwykła noc

- Wezmę tylko kąpiel, dobrze ? – zapytała się mnie wysiadając z auta.

- Dobrze.


***


Dom miał duży, wręcz ogromny i bardzo nowoczesny, znałam go na pamięć w końcu „jesteśmy ze sobą „ pół roku. Odświeżyłam swoje ciało i założyłam jego koszulę, która sięgała mi do połowy ud. I te jego perfumy, lubiłam je. Wyszłam z łazienki, skierowałam się w stronę kuchni.

- Jestem – odezwałam się, schodząc z drewnianych schodów.

- Nie mogłem się doczekać – mruknął i podszedł do mnie.

- Wiesz jaki męczący dzień miałam – mówiłam w trakcie jego krótkich pocałunków.

- No to trzeba się odprężyć. 
- Lepiej powiedz jak na treningu - przerwałam mu i usiadłam na sofie. 
Jurgen, tylko pokręcił głową z uśmiechem i oparł się o futrynę. 
- Nie kłam, że cię to interesuje - i roześmiał się. 
Przegryzłam dolną wargę, kiedy przybliżył się do mnie. 
- Interesuje - odpowiedziałam. 
- Od kiedy ? 
- Od dzisiaj - i roześmiałam się. 
Widziałam jak jeszcze bardziej go nakręciłam, gra wstępna jest zawsze najlepsza. 
- To powiesz jak było ? - zadałam ponowne pytanie. 
- Chłopaki dzisiaj mieli luźny trening, parę kółek, skipy i gra. 
- Ciekawie na prawdę bardzo ciekawie. Już nie wytrzymał dłużej, wpił się w moje wargi, a ja całkowicie się mu oddałam. Kierowaliśmy się w stronę jego sypialni, w sumie – naszej. Nie chcę być jego zabawką na chwilę, że jak mu się znudzę to mnie zostawi, a jak mu się przypomni to wróci, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Chcę być ‘jego’ cały czas, bo on daje mi tą nadzieję, że miłość istnieje. To nic, że tylko w łóżku, ale jakaś istnieje. Całował mnie czule, ale z pożądaniem, pieścił moje ciało, zdejmowałam powoli jego spodnie, jego koszula dawno leżała w salonie. Położył mnie na łóżku i całował każdy zakamarek mojego ciała, to w nim najbardziej lubiłam, zatraciliśmy się w sobie, to była nasza chwila. 

                                                              

Witam was kochane ! Rozdział pierwszy jest tylko 'grą wstępną'. Wszystko zacznie się dziać w trzecim lub czwartym rozdziale, także musicie być cierpliwe. Dziękuję bardzo, za dwa komentarze pod ostatnim blogiem :) Ten rozdział jest krótki, ale cierpliwości. 
Buziaki ♥